Powiem tyle, że they/them w wersji polskiej (czyli określanie siebie ono czy nawet onu) nie działa a po prostu brzmi komicznie, albo nawet dziecinnie - osoba, która siebie tak określa nie jest widziana przeze mnie poważnie. Szczera opinia z mojej strony.
Języki które silnie kojarzą płeć z rodzajem gramatycznym będą potrzebowały chwili zanim znormalizują formy postpłciowe. Nie ma tu dobrej odpowiedzi, dukaizmy, iksiki, neuratywy czy osobatywy wszystkie będą brzmiały dziwnie. Po jakimś czasie jedna z form przejmie pałeczkę tej najczęściej używanej i powoli się zaczniemy przyzwyczajać
Racja, i ludzie czasem złoszczą się bo autentycznie nie wiedzą co mówić i jak, a takie pisane bajojajo nie pomaga. Ja tam generalnie jak nie wiem, jakiej ktoś jest płci, a na oko to chłop w szpitalu umarł, to pytam: "Przepraszam, jak się do pani, pana zwracać?". I mówię jak mi ktoś powie.
Taka opcja też jest prawdopodobna. Ja osobiście iksiki lubię, ale też mam nadzieję że wymrą.
Dobrze sprawdzają się w języku pisanym, ale kompletnie nie da się ich przenieść na mowę. Jeśli by je przyjąć, to po chwili trzeba by znaleźć inną formę do języka mówionego, a dwie różne formy robiące to samo sprawiłyby jedynie niepotrzebny zamęt.
Póki co i tak jest wolnoamerykanka, więc niech sobie będą póki nie będzie jakiegoś językowego konsensusu
więc niech sobie będą póki nie będzie jakiegoś językowego konsensusu
No nie wiem. Jak dla mnie szkodzą sprawie: są głupie u podstaw (bo jak widzisz działają tylko w piśmie utrudniając każdemu ich używanie) i dodatkowo dorzucają tylko argumentów prawicy przeciwko LGBT. Nawet dla mnie, który jest pro LGBT to idiotyczne i cyrk na kółkach.
Nie wiem czy sama konwersacja ze screena z posta nie jest parodią, ale już się z czymś takim sam spotkałem, więc możliwe, że nie. Niestety.
A niby w jaki sposób, skoro już osoby niebinarne się dowiedziały, że nie muszą być kobietą albo mężczyzną? Na prawdę dziecinne podejście do rzeczywistości, że śmiesznie brzmi, to nie można. A iksiki są tylko po to, żeby sobie uzupełnić w głowie, a nie ten iks tam czytać.
To niepraktyczna i popsuta forma, która źle wygląda, której nie da się czytać i która dla wielu ludzi jest trudna do zrozumienia. Później wychodzi taki jeden z drugim do pospolitych Grażyn/Januszów, pisze szyfrem z iksów, canceluje każdego kto nie rozumie tego bełkotu, a później się dziwi, że ludzi to wkurwia.
Już lepiej rozpowszechniać jakieś "Wy/Wam" niż taki pierdolnik robić.
Dlaczego? Język żyje i cały czas dostosowuje się do świata. Angielski na dobrą sprawę już całkowicie przyjął formy postpłciowe jako they/them, ale u nich było łatwiej (singular they istniało już setki lat temu + mały nacisk na płeć przy rzeczowinikach)
Nie porównywałbym angielskiego, gdzie w żaden sposób nie da się wykminić rodzaju z reszty zdania bez zaimków, z polskim, gdzie w żaden sposób nie idzie go usunąć.
No, rzeczywiście. Jakbym dał Ci kamyk mówiąc "give it to an actress" to Nick Cage i Maryl Streep mieliby równe szanse na dostanie kamyka, nie wykminiłbyś.
W polskim usunięcie rodzaju jest trudne, dlatego potrzebujemy jakiegoś konsensusu, bo póki co mamy wolnoamerykankę i każdy robi co chce, przez co trudniej się dogadać
Akurat wybrałeś. Gdyby było nauczycielami, pisarzami, pilotami i 99% innych zawodów? A mi i tak bardziej chodziło o coś w stylu "I went to the cinema with a friend". Nie wiemy ani jakiego rodzaju jest podmiot ani dopełnienie. W polskim to jest niemożliwe.
Zastanawiałem się kiedyś nad tym konceptem i doszedłem do wniosku że powód dlaczego język się nie "dostosuje" jest taki że jest to kwestia zbyt niszowa. Mamy co roku nowe słowa które chwilę błyszczą w "młodzieżowym słowie roku" ale ponieważ nikt ich potem nie używa bo brzmią głupio to jakiś czas później zanikają. Ta mowa z bezosobową formą pojawia się tylko w małych niszach w internecie, nie oczekiwałbym że zatoczy jakieś wielkie kręgi w normalnym świecie
Różnicą jest to, że te słowa są brane z dupy, używane jako memy i szybko znikają, bo nie ma potrzeby ich używać. Z formami postpłciowymi jednak tak nie jest. Są niszowe, używane przez garstkę społeczeństwa (a z normalizacją tego zjawiska przez ludzi ich otaczających - garstka staje się większa) i prędko nie przestaną mieć potrzeby ich używać.
Do słowa roku są jednak podobne w jednym względzie - często są brane z dupy. Każdy pisze jak chce, co chce i wszystkie formy są równie poprawne (bądź też niepoprawne). Ujednolicenie jakiejś formy tak, żeby obejmowała większą część tej garstki i została przez nią zaakceptowana rozwiązałoby ten problem i pomogło z rozwojem języka
Bo to chwilowa moda, popularna wśród wąskiej części uprzywilejowanej, zbuntowanej młodzieży, ktora umrze wraz z końcem obecnego cyklu filozoficzno-spolecznego, a nie żaden przełom w postrzeganiu człowieka
I przez tysiące lat rozwoju polskiego języka nie udało się go dostosować pod te osoby, nie widzę powodu, przez który teraz miałoby być inaczej.
Ale żeby to zrozumieć, trzeba mieć trochę szersze horyzonty, których Tobie najwyraźniej brakuje. Inaczej nie zakladałobyś z miejsca, że przeszkadzają mi osoby niebinarne. Sam byłem przez ponad dekadę missgenderowany z powodu długich włosów, a zmieniło się to dopiero po wyhodowaniu ładnej brody. I wiesz co? Nie robiłem z siebie ofiary, po prostu miałem to w dupie. Umiejętność mienia wyjebane w to co myślą o Tobie inni to podstawa przetrwania.
"trzeba miec troche szerze horyzonty" pisze chlop ktory nie moze pojac ze niektorzy ludzie chca uzywac nietypowych koncowek czasownikow i jedzie najbardziej oklepanym stereotypem o tym ze niebinarnosc to "chwilowa moda", mocne
Jednej osobie niebinarnej to nie przeszkadza, a innej przypomina, że społeczeństwo wymusza na niej bycie albo kobietą albo mężczyzną. Jeśli któraś z nich czyta tą sekcję komentarzy, to niech wie, że jako osobie cis jest mi strasznie wstyd.
Jest fundamentalna różnica między tożsamością seksualną, a płciową. Pierwsza wynika z uwarunkowań psychologiczno-biologicznych, druga z psychologiczno-kulturowych. Osób w różnych spektrach seksualności było stosunkowo prawdopodobnie tyle samo na przestrzeni wieków, osób mające problem z określeniem swojej tożsamości płciowej pojawiło się dużo dopiero na przestrzeni ostatnich kilku lat i praktycznie tylko w ogólnopojętym świecie "zachodnim"
Bzdura, two-spirit na przykład istniało w Ameryce. A to, że na przestrzeni ostatnich lat na zachodzie ludzie niebinarni zaczęli się nomen omen budzić to tylko na plus, a wy ich chcecie siłą zawrócić do życia w sprzeczności ze sobą.
318
u/Prestigious-Long666 12d ago
Powiem tyle, że they/them w wersji polskiej (czyli określanie siebie ono czy nawet onu) nie działa a po prostu brzmi komicznie, albo nawet dziecinnie - osoba, która siebie tak określa nie jest widziana przeze mnie poważnie. Szczera opinia z mojej strony.