Generalnie to przydałoby się takie określenie w naszym języku. Już nawet nie mówiąc o osobach, które się nie identyfikują z płcią, ale dosyć powszechne jest, że jeśli nie znamy płci odbiorcy to albo się używa męskich do wszystkich albo się pisze jakieś dziwne "eś/aś".
Chyba u nas traktowało się do niedawna zaimek "on" oraz końcówki "-eś, -em" jako takie uniwersalne określenie do każdego niezależnie od płci w takich kontekstach. Potem się jednak chciało być bardziej "inkluzywnym" no i mamy to.
No właśnie problem w tym, że nie mamy niczego. Problem ze znalezieniem neutralnego płciowo języka jest od lat, ale żyjemy w kraju w którym na piedestale stawiani są preskryptywiści językowi, którzy wolą się kłócić o to czy pies zdycha czy umiera, zamiast zajmować się problemami które naprawdę dotykają mówiących po polsku
Szczerze to lubię myśleć, że w naszym języku "on" i "ona" są w sumie dosyć abstrakcyjnymi pojęciami, gdy stół określamy mianem "on" a firanka to "ona". Rzeczy płci nie mają, więc ludzie też nie muszą mimo używania takich zaimków.
To mogłoby działać, gdyby płeć gramatyczna była oderwana od płci ludzkiej. Niestety tak nie jest, więc ta abstrakcyjność może być aplikowana co najwyżej do rzeczy nieosobowych
31
u/Eravier 12d ago
Generalnie to przydałoby się takie określenie w naszym języku. Już nawet nie mówiąc o osobach, które się nie identyfikują z płcią, ale dosyć powszechne jest, że jeśli nie znamy płci odbiorcy to albo się używa męskich do wszystkich albo się pisze jakieś dziwne "eś/aś".