r/Polska • u/Anonim_x9 • 2d ago
Śmiechotreść Moja mama właśnie dowiedziała się, że jadła gołębie.
Siedzimy w salonie z dziadkiem, o czymś rozmawiamy, nagle temat schodzi na gołębie (ptaki). I dziadek wypala, że pamięta jak na nie polował. Nosz kurwa XD. Mama na niego patrzy jak na wariata, a ten dalej "no z Zenkiem byliśmy w fabryce, na tych kominach siedziały, to żeśmy wyszli, wzieli i postrzelali". Mama w szoku, babcia się śmieje i pyta “Co ty, nie pamiętasz, że gołębie jadłaś?". Moja matka niedowierza, oni wyciągają jebany album z zdjęciami, no jak byk dziadek z ubitym gołębiem. Ojciec kiśnie, matka nadal nie ogarnia, dziadkowie jak gdyby nigdy nic zmieniają temat.
A propos tej historii, jak myślicie, co jest najdziwniejszą rzeczą, którą jedliście w czasach komuny? Lub wasi dziadkowie/rodzicie jedli?
636
u/geoyolog 2d ago
są rejony w PL gdzie rosół z gołębi jest pospolitym daniem
209
u/sara_crewe_ pomorskie 2d ago
Mój dziadek hodował gołębie pocztowe, brał udział w konkursach i tak dalej, ale jak któreś z jego dzieci było chore, to któryś z gołębi lądował w rosole.
266
u/Ok_Grapefruit6065 2d ago
z hodowlanych gołębi, nie takich miejskich
84
u/TheTanadu 🤓☝🏻 2d ago
i to mięso i to /s
54
u/Adri4n95 2d ago
To samo tylko bez /s
78
75
u/LordSyriusz 2d ago
Gdyby nie to, że miejskie gołębie mogą żreć straszne gówno to w sumie nie byłby to zły pomysł, dwa gołębie ubite jednym kamieniem- mięcho i zmniejszenie ich srającej populacji w jednym. Jeśli jednak przyjdzie głód, to "(pigeon) meat is back on the menu, boys".
70
u/Mchlpl 2d ago
Oprócz tego, że srają, to są nosicielami pasożytów i to dlatego w pierwszej kolejności nie należy spożywać ich mięsa
18
16
u/midnight_rum 2d ago
A to nie wystarczy porządnie ugotować żeby rozwiązać ten problem?
29
u/floyd252 Łódź 2d ago
Długie gotowanie raczej rozwiązuje problem, ale np krótkie smażenie może nie dać dostatecznej temperatury w środku. No i zostaje problem oprawiania, wtedy też można coś złapać od gołębia.
27
u/Ewaryst dolnośląskie 2d ago
Pamiętam kiedyś pytałem o to weterynarza dokładnie o to i tak, trzeba dobrze wygotować i wtedy się nadaje do spożycia.
29
u/EnvironmentalDog1196 2d ago
Czekaj, co cię skłoniło, żeby wprost pytać weterynarza o takie rzeczy?? 😂
17
35
u/MajesticTheory6695 2d ago
Na Górnym Śląsku rosół z gołębia hodowlanego był rarytasem. Podawano go dziecku, gdy chorowało. Obowiązkowo z gołębim sercem. Osobiście tego nigdy nie jadłem, ale wielu moich znajomych zachwala tą potrawę przygotowywaną przez dziadków i babcię.
BTW - w UK poluje się na gołębie leśne, które są tak uważane za szkodniki, przy czym ich mięso (pierś) jest bardzo doceniane.9
u/ExtensionStrike3274 2d ago
Okolice Bielska, jadłam jako dziecko. Nie pamiętam smaku, ale rzeczywiście to było głównie gotowane przy chorobie.
7
u/0151_N 1d ago
Po polsku się ten gatunek nazywa "grzywacz" o ile mi wiadomo. I u nas też można polować, od 15 sierpnia do 30 listopada, ale nie wiem na ile to popoularne.
8
u/MajesticTheory6695 1d ago
Tak, po polsku to grzywacz. Nie słyszem, aby były one popularne jako zwierzyna łowna. Lubię ich gruchanie i są ładne. W przeciwieństwie do latających szczurów - czyli gołębi skalnych.
19
u/Patatajka92 2d ago
To prawda. Z dzieciństwa najlepiej pamiętam, że byłam strasznym niejadkiem, ale uwielbiałam rosół, który gotowała moja babcia. I chociaż mama twierdziła, że robi dokładnie taki sam, to zawsze wybrzydzałam. Po latach dowiedziałam się, że u dziadków jadłam rosół z gołębi :)
12
22
6
u/Writerro takie tam 2d ago
Które to rejony?
25
u/Fun-Ad-1204 2d ago
U mnie na Mazowszu rosół z gołębia to normalne danie, dokładnie okolice Płocka
12
u/InevitableNo9168 2d ago
Północne Mazowsze, okolice Mławy i Ciechanowa również. Mój ojciec robił taki rosół jeszcze w połowie lat 90. Pamiętam nawet, że na zupę były potrzebne 3 sztuki
3
u/Klairney 2d ago
Jestem z okolic Ciechanowa i w życiu o tym nie słyszałam xD aż ciekawa teraz jestem smaku takiej zupy. Poniekąd rosół z gołębia wydaje się dziwny a z drugiej to zwykle mięso
4
u/cienistyCien mazowieckie 2d ago edited 2d ago
Też jestem z okolic Płocka i pierwszy raz o tym słyszę, ciekawe tbh
4
u/Nyanta322 2d ago
Również z okolic Płocka, nigdy o tym nie słyszałem.
Mój ojciec ma też gołębie pocztowe I nigdy o tym nie wspomniał.
11
u/sssabae 2d ago
moja dalsza rodzina na Dolnym Śląsku hoduje gołębie na mięso. Takie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Strasser
6
→ More replies (3)4
u/Pumar 2d ago
Wielkopolskie, raz byłem u rodziny na rosole gołębim. Pamiętam że był dobry ale strasznie tłusty.
Strzelam ze to nie zależy od województwa a od biedy ;)
6
u/Flaky_Tip_5130 2d ago
Nie od biedy - gornicy od zawsze byli golebiarzami a to region, ktory byl zawsze znacznie zamozniejszy od innych czesci Polski co objawialo sie tez w kuchni.
3
u/Safe_Cow_9193 2d ago
Moja mama też z rozrzewnieniem wspomina rosół z gołębia, tylko faktycznie gołębie były hodowane przez rodzinę, a nie wyłapywane na mieście. Podobno i ja się załapałam jako dziecko, ale zupełnie nie pamiętam.
→ More replies (2)1
146
u/Embarrassed_Aerie969 2d ago
Wiele osób nie wie, że jadło konia.
56
u/Anonim_x9 2d ago
Znaczy, o koninie słyszałem, o królikach też, druga babcia jest z wsi i tam normalnie co niedzielę były móżdżki, jęzory, gęsi, króliki itp. Ale o gołębinie to jeszcze nie myślałem
33
u/mrdropsy 2d ago
No i bardzo dobrze, skoro już się ubija zwierzęta na mięso to lepiej jeść je całe. W wielu miejscach na świecie cały czas się je jakieś języki czy mózgi, to raczej my jesteśmy dziwni że przestaliśmy.
3
3
5
u/trele-morele 1d ago
akurat mózgów nie powinno się jeść. Gotowanie, nawet długie, nie niszczy prionów.
24
u/MilkshakeYeah 2d ago
Na Malcie królik jest podstawą wielu tradycyjnych dań i bez problemu można wszamać na mieście.
24
u/Anonim_x9 2d ago
Znaczy tak, pisze o krolikach bo duzo osob odpowiada ze je jadlo, tez mi sie wydaje ze kroliki chyba mozna nawet kupic w lidlu czy auchan
14
u/Ok-Development-2138 2d ago
Ja królika, kaczke jem co miesiąc... w sklepie kupisz. Konine kupisz na niektórych targach miesnych. Lepiej nie pytaj z czego jest salceson...
7
u/wagon-foudre Montpellier 2d ago
z czego jest salceson?
10
u/TheTanadu 🤓☝🏻 2d ago
A to zależy od rodzaju, zbyt prosto by było – ale głównie to mielona głowa wieprzowa/wołowa/cielęca z tłuszczem, podrobami, skórkami z mięsa i np. krwią (czarny salceson) albo bez krwi (biały).
266
u/TheTanadu 🤓☝🏻 2d ago
Zawsze takie rodzinne lore wychodzi dopiero jak jesteśmy dorośli. Ja się dowiedziałem dopiero po 20 latach, że ojciec był w więzieniu (wiedziałem jedynie o jego byciu w więzieniu jako wolontariusz rozmawiający z więźniami... ale o tym, że wcześniej siedział na serio już nie) xD
82
u/Agreeable_Year_280 2d ago
No to jeszcze napisz za co siedział. Nie można tak zakończyć opowieści.
55
u/TheTanadu 🤓☝🏻 2d ago
Nie pamiętam dokładnie – rozbój, albo coś? Dowiedziałem się o tym już kilka lat temu.
10
u/AnimatorBrilliant522 2d ago
Mój dziadek zmarł jak byłem dzieckiem i dopiero będąc dorosłym dowiedziałem się jakim był człowiekiem. Mój podobnie siedział w więzieniu, podobno za bójkę z synem kogoś wpływowego w tamtych czasach. Nawet zastanawiałem się czy da się jeszcze gdzieś to sprawdzić w tzw. papierach.
35
u/PeterWritesEmails 2d ago
>jako wolontariusz rozmawiający z więźniami...
-był więzieniu za czyny które popełnił dobrowolnie więc był wolontariuszem
-rozmawiał z więzniami -każdy kto jest w środku rozmawia
15
u/TheTanadu 🤓☝🏻 2d ago
Nope. Był w więzieniu za czyny złe. Ale potem chodził do więzienia odwiedzać więźniów i rozmawiać/słuchać ich już jako wolny człowiek. Człowiek o 180 stopni się zmienił.
4
u/SleeperAgentM 2d ago
Ja się dopiero właśnie jako dorosły dowiedziałem kiedy był ślub moich rodziców. Zastanawiam się do dzisiaj jaką magię krawcowa uprawiała że Mamie brzucha nie było widać w 4tym czy 5tym miesiącu.
8
73
u/JumpRecent163 2d ago
Moja babka mówiła, że na wsi po wojnie jedzenie gołębia było na porządku dziennym. Straszna bieda panowała wtedy, a swoją drogą to ich kurczaki nie przypominaly dzisiejszych nabuzowanych piłek także różnica imho nie tak duża.
14
u/ElevatedTelescope 2d ago
Po wojnie gołąb to był luksus, niektórzy chodzili od drzwi do drzwi prosić o jednego ziemniaka
40
u/SnowChickenFlake 2d ago
Mięso jak mięso, byle by było zdrowe.. dzikich bym nie jadł, ale hodowlane już bardziej
9
42
u/Alfa_Papa_Kilo_87 Radom 2d ago
Akurat temat gołębi mnie jakoś bardzo nie dziwi. Trzech moich wujów było zapalonymi gołębiarzami, mieli tego "towaru" na pęczki, więc "gołębina" w tej części rodziny była niemalże zamiennikiem innego drobiu. Oczywiście nie były to losowo łapane obsrańce, a sztuki zdrowe, zadbane, wiadomo też było, czym są karmione. Rosół z gołębia jadłem kilka razy, całkiem niezły, bardzo delikatny, stosowany zresztą na wsiach jako potrawa dla ludzi z problemami żołądkowymi.
6
u/stonekeep Oświecony Centrysta 2d ago
Ja jak byłem mały to też jadłem trochę gołębi. Ojciec kolegi hodował w latach 90 więc u niego były regularnie na stole. Zazwyczaj albo rosół albo pieczone. Także jak się u niego bawiłem to często zostawałem na obiad, więc od czasu do czasu się zjadło. Nie pamiętam DOKŁADNIE jak smakowały, ale pamiętam, że jako dzieciak nie specjalnie je odróżniałem od kurczaka.
Teraz też bym w ogóle nie miał z tym problemu. Ale takiego miejskiego bym nie ruszył bez wcześniejszego dokładnego przebadania.
6
u/quetzalcoatl-pl 2d ago
Z hodowli, jasne że lepiej. Ale te 40+ lat temu, w Polsce nie było tyle samochodów jeszcze co teraz.. myślę że wtedy nawet te dzikie nie były tak napakowane spalinami/itp jak obecnie. Nie zdziwiłbym się, gdyby ówczesne gołębie były zdrowszym jedzeniem niż dzisiejsze kurczaki w fastfoodzie..
43
u/Rejnewan 2d ago
Jadłem u kolegi gołąbki , myślałem że będzie kapustka i farsz a były ptaszki z rożna. Z innych ciekawych to rosół z łabędzia , przynajmniej było co ze skrzydełka obgryzać. Na nutrie jeszcze nie trafiłem ale też bym spróbował.
17
85
u/oo33kkkoo33 2d ago
Takie hodowlane gołębie to jeszcze, ale dzikie to obrzydliwe nieco.
Jadłam króliki które wcześniej własnoręcznie karmiłam i głaskałam. Ogólnie dużo ludzi z mojego pokolenia - dzieci mieszkających już w mieście, ale mających dziadków na wsi ma podobną traumę. Najpierw bawili się ze zwierzętami i traktowali ich jak przyjaciół, a potem one lądowały w zupie lub gulaszu.
→ More replies (3)19
u/Ijustwanttoprovide 2d ago
Potwierdzam, miałam tak z kogutem, którego się nie bałam i karmiłam z ręki. Jednego dnia po pysznym rosole wychodzę się z nim przywitać i widzę tylko młodego. Także... jest to jakaś nauka
34
u/noneofUFbuissnes 2d ago
Wielkopolska - nutrie normalnie hodowane na mięso, rosół z gołębia hodowlanego nic nadzwyczajnego.
2
u/snakepitt 2d ago
Dokładnie. Mój ojciec hoduje gołębie i podobno rosołek z nich jadłem za dzieciaka. Moi rodzice nie widzą w tym nic dziwnego 🤷 A nutrie trzyma kolega mojego ojca i pamiętam jak go kiedyś odwiedziliśmy - te gryzonie zaadoptowały sobie okoliczną rzeczkę, ale na noc wracały do "zagrody".
27
u/nensha90 2d ago edited 2d ago
Ja wciąż żyję ze świadomością, że jako dzieciak uwielbiałam kotlety z mortadeli. Jeszcze żeby to była ta włoska prawilna, ale to była ta polska, zmielona razem z budą i szczurami. Jeszcze mi nacinali na krzyż w czterech miejscach żeby kwiatek wyszedł i lepiej się jadło, nosz kuźwa mać xd
Kolejnym moim ulubionym daniem z dzieciństwa - ale to już lata dziewięćdziesiąte - była kajzerka posmarowana margaryną i posypana przyprawami z zupek chińskich. Totalnie zajebista rzecz, czasem aż mam chęć zrobić i zjeść ale szkoda mi niszczyć wspomnienia.
Często też jak mój ojciec jadł mrożoną słoninę krojoną na cienkie plasterki i maczał ją w vegecie to siadałam obok i żarłam razem z nim. Wchodziło jak złoto.
A tak to mój teść zawsze wspomina jak go kolega nakarmił kiełbasą z nutrii. Ponoć było mega.
5
u/klapaucjusz 2d ago
A to u mnie na początku lat 90 była taka bieda że jedyne mięso na stole to była mortadela i wątrubka drobiowa. Mortadela maczana w jajku i panierce udawała schabowe :P Chleb z margaryną i vegetą też wtedy jadłem.
→ More replies (2)
48
u/TupTau łódzkie 2d ago
W komunie to taki szajs sprzedawali w sklepach, ze pewnie połowa wpierdalała azbest xD Polecam książki: "Zakupy w PRL" i "Tylnymi drzwiami...". Połowa pewnie dalej normalizuje tą patologię mówiąc jak wtedy produkty spożywcze były "lepsze" i "zdrowsze".
6
u/MilkshakeYeah 2d ago
Nikt normalny poza starymi rozgoryczonymi ludźmi nie mówi, ze za komuny jedzenie było lepsze.
5
u/Embarrassed_Word9420 2d ago
Prawda, chociaż na starość dużo bardziej smak się pogarsza i to jako tako może być przyczyną. Właściwie to słyszałam tylko parę razy o jedzeniu i to bardziej w kontekście zachowań ludzi, np. o sprzedawaniu napojów w szklankach- a że teraz to by nie przeszło bo każdy chory, ,,ze świństwami" i jeszcze szklanki by potłukli. Albo raz od nauczycielki historii- ,,że jak kiedyś matki dawały coś dziecku do jedzenia na placu zabaw, to od razu robiło się dla wszystkich, a nie jak teraz, samolubnie".
→ More replies (1)3
u/old_faraon Niemiecka Republika Gdańska 2d ago
Jak miales rodzine z gospodarstwem a teraz nie masz to nawet dobre miesko albo warzywa mogly byc bardziej dostepne (tez cenowo bo bylo za przysluge pewnie). Ale tak samo to ze Gierek tez pewnie jadl lepiej niz ja teraz wcale nie powod do powrotu do systemu nieefektywnego.
5
u/eastoid_ 1d ago
W kerfurze była "Szynka jak z PRL-u", kupiłam bo była jedyna z lodówki która nie była jakimś eksportem za dwieście zlotych za kilo, a na mięsnym mają nieświeże.
Konsumuję, i smakuje jak taka najbardziej chujowa szynka, w której jest z 90% tajemniczego płynu konserwująco-przyciężaniowego.
Nie wiem czego się kurwa spodziewałam.
3
u/Few-Image-7793 2d ago
gołębie dostaniesz w wielu najbardziej ekskluzywnych restauracjach w paryżu czy londynie.
2
u/TupTau łódzkie 1d ago
Przed wieloma najbardziej ekskluzywnymi restauracjami w paryżu czy londynie możesz też dostać wpierdol i zostać okradziony.
→ More replies (2)
8
u/Gen_Jaruzelski 2d ago
Dziadek hodował gołębie i kiedyś przyrządził jednego dla rodzinki z ciekawości XD
Ale jajecznicę na gołębich jajach to się jadło
7
u/taelican Niemcy 2d ago
Moja mama wspominała, że jako dzieci hodowali razem z rodzeństwem króliki (no tak właściwie, to ich matka i dziadkowie). Jak przyszło co do czego, żadne z dzieci nie chciało nawet spróbować, bo się z futrzakami najzwyczajniej zaprzyjaźniły XD. Poza tym hodowali również nutrie, ale nie wiem, czy potem używali ich mięsa, bo były głównie pod futro.
To akurat nie dziwne, ale: często chodziło się na tzw. pachtę, czyli sąsiadom się z drzew i krzewów owoce obrywało (nie w jakichś katastrofalnych ilościach!). Myślę, że jednak sąsiadom to specjalnie nie przeszkadzało, bo inaczej dzieci by dostały po uszach. Na pachtę chodziło również moje rodzeństwo.
2
u/ClassicSalamander231 1d ago
Jak u babci ubijali indyka i potem moja mama dostała cześć tego mięsa to nie chciałam jeść mięsa przez długi czas w domu. Pamiętam jak wisiał zwisając z balkonu xd
6
u/RexThemAll 2d ago
Moja mama jadła kiełbasę z nutrii. Dziadek hodował nutrie na futro dla babci, a mięso szkoda było marnować.
5
u/nessaner 2d ago
Mam dziadka hodowce (bierze udział w lotach, takie wyścigi gołębi) i czasem dostaniemy gałąbka na rosołek. Babcia jak robiła to mega był. Mięsa nie kojarzę, żebym kiedykolwiek jadła za to. Jakoś tak nie wyglądały nigdy zbyt apetycznie, Ale rosół sztos
13
u/-cold-vision- ❄️❄️❄️❄️❄️ 2d ago
Psy się jadło. Dziadkowie robili z nich smalce i inne przetwory, ale też obiło mi się o uszy, że niektórzy normalnie je piekli/smażyli jak kurczaka.
9
u/Anonim_x9 2d ago
O, mojemu tacie zjedli psa jak mieszkał w zakopanym w latach 80. Tez sobie teraz przypomniałem
7
u/marmolada213 2d ago
Do tej pory niektórzy robią smalec z psów bo jest przesad że to zdrowe jest.
Co gorsze najciemniejszy lud uważa, że takiego psa trzeba dobrze kijem obić przed ubojem, bo wtedy smalec lepszy.
4
u/kziele 1d ago
Durny przesąd z tym obijaniem, też słyszałam i durny zabobon, że ten smalec niby leczniczy. Ale jedzenie psów samo w sobie nie jest dla mnie jakoś szokujące, bo jemy inne inteligentne zwierzęta jak świnie albo zwierzęta, które inny uważają za przyjaciół jak króliki na przykład. Osobiście zjadłabym psa, gdyby mi go podali, ale nie zjadłabym rzecz jasna własnego psa. W dzieciństwie miałam królika i nie zjadłabym go, ale nigdy nie sprawiło to, że postanowiłam w ogóle nie spożywać królików.
4
u/InevitableNo9168 2d ago
Przypomniałeś mi ten temat. Pod koniec pierwszej dekady xxi w u mnie na wiosce jeszcze był dziad, który przerabiał psy na smalec
3
u/Scared-Cod-3553 2d ago
Chyba normalna sprawa, szczególnie 30-40 lat temu. Podobnie jak nutrie czy smalec z psa lub lisa. Tym ostatnim mój kumpela że szkoły nablyszczyl kiedyś buty. Psy w promieniu setek metrów dostawały zajoba.
4
u/MilkshakeYeah 2d ago
Ojciec mi kiedyś opowiedział, że jak był w wojsku to był z typem który co jakiś czas od rodziny dostawał paczkę z mięsem. Mówił wszystkim że to królik, ale pod koniec wydało się, że to nutrie. Jego rodzice mieli hodowle na futro xD
4
u/The_Frozen_Brawler 2d ago
Może nic niezwykłego, ale bardziej pokazuje jaka bieda była - mój ojciec czasem na śniadanie dostawał po prostu chleb z cukrem, ale mówił że mu smakowało
7
u/External-Attempt-893 2d ago
Pracowałam kiedyś z kobietą która hodowała króliki na mięso dla swojej rodziny. No ale zanim ten los je spotyka to żyją sobie w jej domku wiejskim gdzie odwiedza ją co niedzielę wnuczka kilkuletnia i się z nimi bawi.
Pewnego dnia to biedne dziecko się dowie że słodkie króliczki z którymi spędza czas u babci to te same z których potem jej mama dostaje pasztet i robi jej kanapeczki.
6
u/szymsrymi 2d ago
ale kurczaczka i indyczka wpieprzycie ze smakiem. mięso jak mięso, ptak jak ptak, na chuj drążyć temat
3
u/typowyrozowy 2d ago
Robiłam rosół miesiąc temu jakoś, w mojej okolicy dalej się je gołębie i to nic dziwnego
3
u/Miii_Kiii 1d ago edited 1d ago
W latach 70, mój dziadek na delegacji z pracy w RFN był zszokowany cenami w sklepach. Wszystko było drogie. Nie znali jakoś super Niemieckiego, a to co znali, było językiem branżowym i terminoliogia inżynierska głównie. W Polsce nie było czegoś takiego jak jedzenie dla zwierząt w puszkach. Psy jadły kaszę z obiadu i odpady typu kości i skórki (nie wiem co jadły wtedy koty). W sklepie kupili najtańsze mięso w puszcze. Były grafiki z psami na tym, i nazwy psie jedzenie. Nie wpadli jednak na to, że w sklepie spożywczym mogą sprzedawać jedzenie dla zwierząt. Myśleli, że to taka zawa "marki", typu jak kiełbasa krakowska, to tutaj puszcza psia. To się im nie mieściło w głowie bo w latach 70 nie było w Polsce czegoś takiego. Więc kupili tą karmę dla psów z puszkach i ją zjedli. Dopiero potem się dowiedzieli, że to była karma dla psów. Zawsze była kupa śmiechu jak to dziadek opowiadał.
Ja sam jak miałem koło 5 lat, to jadłem winniczki, które mój tata zebrał jak wracalismy z wesela z Wrocławia do Łodzi. Cała rodzina je jadła. Ale były przygotowane zgodnie ze sztuką, więc w sumie nic specjalnego.
Jeszcze jak byłem mały, to w Łodzi była afera, że Wietnamczycy łapali gołębie i wsadzali je do jedzenia. Nie wykluczone, więc, że je jadłem, jak wielu łodziaków.
4
u/eldritch_idiot33 2d ago
u mnie na wschodzie, starsze pokolenia gotowały zupe z pokrzywy, i ojciec jakiś czas temu przygotował, i wiecie co, nawet dobre, można dodać troche mięca lub innych warzyw
2
u/redheadfreaq Niemcy 2d ago
Moja koleżanka ze studiów przywoziła jedzenie z domu do akademika, gołębia mi pokazywała osobiście. Jej sąsiad hodował, jeżeli dobrze pamiętam. Lata 2000, nie jakaś prehistoria.
2
u/Flaky_Tip_5130 2d ago
Sam nie jadlem, ale wiem, ze w malopolsce chodowalo sie do jedzenia swinki morskie. Kiedys w PRL u mielismy domowe - pojechalismy tam na wies a taka stara pani powiedziala - kiedys tu tego pelno bylo w stodole - biegalo sobie - i my bylismy happy a ona potem powiedziala ze je jedli.
Po latach doczytalem gdziez, ze istotnie tam je hodowano na konsumpcje.
2
u/Brilliant_Koala4955 2d ago
Rosół z gołębia babcia gotowała, ale to hodowlane były a nie te latające szczury.
2
u/old_faraon Niemiecka Republika Gdańska 2d ago
Kit z okien, ten bialy bo ten czerwony byl trujacy ale to w ramach zabawy a nie przyslowiowej biedy.
2
u/cieniu_gd 2d ago
Za komuny, jak byłem dzieckiem, dziadkowie kroili bułkę kajzerkę w kostkę, wsypywali do szklanki do połowy i zalewali gorącym posłodzonym mlekiem, robiąc taką słodką papkę którą wyjadałem łyżeczką.
Rodzice kupowali od marynarzy surowe ziarna kawy i prażyli na patelni.
2
u/Equivalent-Estate795 2d ago
W czasie stanu wojennego znajomy poczęstował nas kiełbasą, z tego co pamiętam dobrą. Na mnie (bardzo nieletni byłem) informacja, że kiełbasa została zrobiona z nutrii nie zrobiła wrażenia. Ale co się moja mamuśka orzygała...
2
2
u/Jugralis 1d ago
A cóż w tym zaskakującego, że je się gołębie - w końcu to był jeden z powodów ich udomowienia. Zresztą, jedna z najsłynniejszych ras gołębi wyhodowanych w Polsce to ryś polski - rasa o typowo mięsnej użytkowości, choć teraz hodowana głównie ze względu na urodę. Tak samo z królikami - istnieją rasy o użytkowości mięsnej i szczerze - nie radziłabym nikomu trzymać na przykład termonda jako peta w domu, są do tego rasy które się lepiej do tego celu nadają. Ja gdybym tylko miała możliwość, to sama hodowałabym gołębie i króliki mięsne, bo i rosół z gołębia, i pieczony królik smakują wybitnie. Wiadomo, że do gołebia miejskiego można mieć obiekcje, ale do hodowlanego?
2
u/YavienIV 1d ago
Jestem rocznik '97 więc już trochę po PRL-u, ale wpisuję się w doświadczenie innych erpolaków tutaj - miastowe dziecko, a świętej pamięci dziadek na wsi hodował gołębie (również na loty) i króliki (głaskane przeze mnie i rodzeństwo). Oba po zabiciu i przerobieniu na mięso traktowane w mojej rodzinie jako rarytas (w przeciwieństwie do kur, kaczek, świni mojej babci z drugiej strony). A koniny udało mi się spróbować w knajpie u Włocha, w mojej głowie to było bardziej tabu niż te króliki i gołębie. Swoją drogą akurat wczoraj na anglojęzyczny kanał Chinese cooking demystified wleciało wideo o tym, jak ugotować kaczkę lub tofu tak jak tradycyjnie się gotowało psa, z dużym i edukacyjnym rantem o kulturowo-antropologicznym wymiarze mięsnych tabu na świecie, polecam!
2
u/pothkan Biada wam ufne swej mocy babilony drapaczy chmur 1d ago edited 1d ago
E, to jakaś sensacja? Gołębie się dość powszechnie jadło jeszcze z 50-60 lat temu. Sam miałem raz okazję (z hodowli, nie "dziki"), w sumie trochę smaczniejszy kurczak, ale dupy nie urywa. Coś mi też świta rosół w dzieciństwie.
A propos rosołu, za dzieciaka jak babcia robiła z kury, to zawsze dostawałem serce jako rzekomy przysmak.
No i kogel mogel (surowe jajko wybełtane z cukrem).
A propos tej historii, jak myślicie, co jest najdziwniejszą rzeczą, którą jedliście w czasach komuny? Lub wasi dziadkowie/rodzicie jedli?
Jajecznica z móżdżkiem, dziadek opowiadał że przed wojną to było jedno ze stałych (tanich i dostępnych) dań np. w bufetach dworcowych. W PRL też zdaje się móżdżek był popularny. Sam chyba miałem okazję skosztować w dzieciństwie, ale nawet dobrze nie pamiętam.
Ale u dziadków (drugich) jeszcze pamiętam szpik, sam dostawałem od mamy wydłubany, ale babcia wysysała z gnata niczym jakiś graveir :o
Z trochę dziwnych rzeczy (znam ludzi, co się brzydzą), które na szczęście są nadal dostępne i sam uwielbiam - wątróbki rybne.
3
2d ago
[deleted]
5
u/Every-Success-5083 2d ago
Wujek na wsi hodował, normalne zwierzaki nie wiem, o co ci chodzi i smaczne i ładne i futro fajne.
3
2d ago
[deleted]
4
u/Dealiner 2d ago
Szczury? Za nic nie widzę podobieństwa do szczurów, nutria to przecież w zasadzie taki bóbr tylko bez charakterystycznego ogona.
3
u/marmolada213 2d ago
Nutria to jest obiektywnie gryzoń. Ot, taki szczur wielkości małego pieska xD
2
u/Dealiner 1d ago
To że jest gryzoniem, nie oznacza, że wygląda jak szczur. Kapibara albo bóbr to też gryzonie i są zupełnie niepodobna do szczura.
4
u/howdoesilogin an owie to one is an owie to all 2d ago
mój dziadek hodował, wyglądają jak krzyżówka szczura z bobrem. musiałbym mocno przymierać głodem zęby się zgodzić toto zjeść
2
1
1
1
u/old_faraon Niemiecka Republika Gdańska 2d ago
Jadlem na urodzinach kumpla ostatnio nutrie z rozna (miala udawac wielkiego szczura :D) smakuje jak kurczak i ma calkiem duzo miecha.
2
1
1
1
u/leather-teapot 2d ago
Z jakich roczników jest mama? W Warszawie jedzono podczas wojny jak głód był.
1
u/Ordinary_Pumpkin63 2d ago
Też jadłam rosół z gołębi. Mąż mojej niani je hodował. Nie pamiętam tego, bo miałam 1-2lata
1
1
1
1
u/Rachnael 2d ago
Matka mowila ze w komunie rosol z golebia byl bardzo dobry , niby normalne w krakowie
1
1
u/Enough_Carry_5468 2d ago
Mój dziadek miał gołębnik, sporo w lotach gołębi brał udział w sukcesami. Niemniej często jakiegoś zabijał i jedliśmy jak byłem dzieciakiem. Ja to dobrze wspominam
1
u/Neat-Check-5256 2d ago
Ja pamiętam, że moja babcia też czasem je gotowała bo dziadek przynosił z działki i nie były to czasy komuny. Myślę, że zależy to od regionu bo w domu rodzinnym nie było to nic dziwnego dla nas, ptak jak ptak chociaż mam osobiście awersję do gołębi 😅
1
1
u/I_Elentiya_I 1d ago
Rocznik 99, więc komuny nie liznęłam, a też w życiu jadłam gołębie i rosołek z nich. U hodowców to nie jest aż tak rzadkie jak myślę
1
u/ClassicSalamander231 1d ago edited 1d ago
Podobno jakiś daleko wujek jadł wróble
Ale z tymi gołębiami, to mój dziadek hoduje i jak byłam mała zawsze się bałam jeść gołabki u babci. Kiedyś to z mówili że rosół jest z gołębia xd
Edit: czytając komentarze tutaj wychodzi na to że serio jadłam rosół z gołębia xD
1
1
u/StalowyRoman 1d ago
Moją mamę ktoś z rodziny wkręcił że je bodajże jakąś jagnięcinę czy coś takiego a realnie była to nutria. Ponoć wymiotom nie było końca po uzyskaniu tej wiedzy xD
1
u/r3m4k3333 1d ago
No i? Nie wiem co w tym dziwnego. W Małopolsce normalny i popularny kiedyś był rosół z gołębi
1
u/IgorTheRudy 1d ago
Mój dziadek parędziesiąt lat temu hodował i robił kiełbasę z nutrii (sporych gryzoni). Potem jeździł do Warszawy i sprzedawał ją jako wołowinę, co podobno bardzo smakowało mieszkańcom stolicy
1
u/glider05 1d ago
Moja mama, po urodzeniu pierworodnego w ’73 została uszanowana przez teściową właśnie rosołem z gołębia xD. Do teraz jej się cofa jak wspomina tę historię xD
1
u/Jake-of-the-Sands 1d ago
No w Polsce masa ludzi hodowała gołębie nie tylko hobbystycznie. Znam ludzi, którzy robili rosół na gołębiach.
1
u/revolutionism666 1d ago
nie w czasach komuny, ale jadłem strusia XD ojciec jest lekarzem, więc lata temu w ramach "podziękowania" pacjent, który hodował strusie, dał mu jajka i mięso (chciał mu wcisnąć w ogóle żywego strusia, ale stary oczywiście nie wziął XD)
jest niedobry, strasznie suchy i dziwnie słodki
1
u/Life-Top6314 1d ago
Gołębie to wcale nie taki szalony pokarm. Ludzie jedli je przez tysiące lat. Były jednym z pierwszych ptaków które udomowiliśmy, jak i jednym z bardziej popularnych. To dopiero w czasach niedawnych, kiedy pokarmu przybyło a zaczęto kojarzyć je ze szkodnikami, od tego odeszliśmy w pełni.
1
u/Little_Ala 1d ago
Moja mama, lat 44, też w dzieciństwie jadła gołębie. Zawsze powtarzam, że rosół z gołębia to najdelikatniejszy i najlepszy rosół, jako może być.
1
u/ulvhedinowski 1d ago
Czytam Twoja opowieść i sobie myślę że przecież normalne że ludzie jedzą gołębie.. dopiero zaraz się zorientowałem że pomyliło mi się z królikami..
1
u/wujaszekbilly 1d ago
Widły Wisły i Sanu - regularnie dziadek z kolegami stawiał sidła na Nutrie z które były potem przygotowywane w stylu jak króliki. Skórki do dziś mamy w domu xd
1
u/_kolezka 1d ago
W dzieciństwie miałem bardzo restrykcyjną dietę. Mogłem właśnie jeść gołębie, bażanty ale bez jakichkolwiek ziemniaków frytek, najwyżej z buraczkami 🥲🥲 itd Zero zdziwienia z mojej strony xD
1
u/PrzelaczWylacz 1d ago edited 23h ago
Gołąb grzywacz jest pyszny, jadam od czasu do czasu, chodź podobno najlepsze grzywacze są z prodiża, podobno jadłem, jednak nie pamiętam. Aktualnie głównie rosół z nich robię.
Szczerze nie ma nic dziwnego w jedzeniu zwierząt czy podrobów, mięso jest mięso. Jadłem np. jądra i są całkiem smaczne, jedyne co przeszkadza ludziom to świadomość jaka to część ciała, jedząc w ciemno wszyscy zachwalają.
Płuca z jajkiem, wątroba z cebulką, cynad-(n)-erki, flaki (żołądek), serce w gulaszu. Nie jadłem w sumie jeszcze mózgu, a podobno z jajkiem był niegdyś przysmakiem.
1
1
u/h2ojustaddacid 23h ago
Ja sie dowiedzialam, ze dzieci przed komuna smarowano jak vicksem… smalcem z psa. Ba, moja ciocia przyznala, ze smarowala mojego kuzyna 20 lat temu smalcem z psa….
1
u/Arczikss 19h ago
Ja całe życie jadłem rosół z gołąbka, serce i żołądek xd nieraz jak do starszych zjade to sie zdarzy że jest to na obiad xddd ale gołąb to chyba najnormalniejsze z czego jadłem rosół, wiecej nie mowie pozdro
925
u/myelneak 2d ago
A myślisz, że gołąbki to z czego są, z kapusty?