r/warszawa • u/Coacervatist • 8d ago
Pytania i Dyskusje Reagowanie na przemoc
Męczy mnie że w tym kraju nie da się nikomu pomóc. Oraz że jak samemu jest się w potrzebie to też nikt nie pomoże. Wiele lat temu widziałem jak chłop leje babę. Próbowałem zainterweniować. W tym momencie zdarzyło się "jazz music stops", chłop wstrzymał się od bicia, a baba zaczęła na mnie tak ostro kląć i wyzywać od najgorszych że musiałem uciekać. Co tu jeszcze... pracuję w szpitalu. Gdy miałem dyżur to zadzwoniła dziewczyna i powiedziała że została zgwałcona i pytała co robić. No to mówię w jaki sposób możemy jej pomóc i dodaję że mam też prawny obowiązek zalecić jej by wezwała policję. A ona (pamiętam to do dziś, jak trzęsącym się głosem mówiła) na to, że zadzwoniła na policję i odmówili interwencji i przyjęcia zgłoszenia "bo tak". Również jakiś czas temu pies takiego chłopaczka dwa razy pod rząd (w odstępie chwili) zaatakował i pogryzł mojego psa. Typek widział to, siedział i jadł pizzę w barze i bawiło go to. Jak gość zobaczył że próbuję wezwać policję to zaczął się z tego mocno nabijać i rozsiadł się jeszcze wygodniej. Policja oczywiście rzuciła tekstem "To nie jest sprawa dla nas" i rozłączyli się. A na koniec typek spróbował pobić jeszcze mnie (spoiler: nie udało mu się). Mnóstwo ludzi to widziało, nikt nic nie zrobił... a nie, czekaj, jedna kobieta podeszła i zaczęła mnie ochrzaniać że "pewnie nie przestrzegam etykiety społecznej i dlatego gość mnie zaatakował" (też nie rozumiem) mówiła to w tonie oskarżycielskim względem mnie. Wiele lat temu w Tatrach na szlaku jakiś facet się przewrócił. No to wyciągam apteczkę i biegnę pomóc- to mnie zbluzgał. To tylko niektóre sytuacje, tego były setki. Więc dzisiaj, gdy na ogródkach działkowych widziałem jak facet popchnął kobietę i wyzywał jà od szmat, robił burdę i ogólnie był agresywny, to po raz pierwszy w życiu coś we mnie pękło. Pomyślałem że nie chcę się mieszać. Bo zadzwoniłbym po policję i co? Odmówiliby przyjazdu? Może dostałbym mandat za nieuzasadnione wezwanie? A co do tego czasu? Gość wyglądał niebezpiecznie. Nic nie zrobiłem. Miałem po prostu dość. W tym "najbezpieczniejszym w Europie" kraju w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy pobiciem groziło mi 5 osób. W tym raz gość który próbował rozjechać mnie i psa samochodem na drodze z pierwszeństwem pieszych (ten taki niebieski prostokątny znak)- a jak uskoczyliśmy to wyjrzał przez szybę i powiedział że może mi przypierolić jeśli chcę. Drugi raz również byłem z psem i gość, również w samochodzie, próbował nas przejechać NA PASACH. Nie wyskoczyliśmy nagle na pasy, byliśmy tam, on skręcił z innej ulicy. Uskoczyliśmy, wysiadł z samochodu i z mordą do mnie że mu staliśmy na drodze i jeszcze dodał że "chętnie by mnie zapierolił", ale znajdujemy się pod jego blokiem i nie chce sobie robić siary. Innym razem jakaś parka chciała mnie pobić bo śmiałem zwrócić uwagę że wepchnęli się przede mnie w kolejkę w aptece. To tylko niektóre z sytuacji z ostatnich miesięcy, a przecież wcześniej też ich było niemało. Rozpisałem się, trochę to wygląda na użalanie się nad sobą, ale nie o to mi chodzi. Szczerze nie bardzo wiem co w takich sytuacjach zrobić. Jak mi się dzieje krzywda to nikt nie chce pomóc. Jak komuś się dzieje i chcę pomóc to dostaję od tej osoby ochrzan. Policja ma wszystko gdzieś. Chciałem zapytać- jak wy sobie radzicie z takimi sytuacjami? Co robicie? Macie jakieś rady?
16
u/East_Honeydew_4897 8d ago
A ja chętnie odpowiem historię, gdzie do dzisiaj jest wdzięczna osobom, które zareagowały na przemoc. Kiedyś mój były już partner w środku nocy, na środku ulicy przywalił mi z dyńki w twarz. Na jego agresję zareagowało dwóch przechodniów. Oczywiście ja wtedy mówiłam, że nie potrzebuje pomocy, że nic się nie dzieje. Natomiast prawda jest taka, że ich reakcja zapobiegła eskalacji tej przemocy. Było to 15 lat temu, a ja nadal czasami myślę, że nie wiem, co by się stało, gdyby nie ich reakcja.
A co do policji, i Twoich obaw, że dostaniesz mandat, za nieuzasadnione wezwanie - nie ma czegoś takiego. Jesteś świadkiem sytuacji, która może być niebezpieczna, nie masz obowiązku wchodzić w jej środek, żeby się określić poziom zagrożenia. Nawet jeśli okaże się, że to był tylko cień w bramie, to nikt Ci nie klepnie żadnego mandatu.
Ale też wyobrażam sobie Twoje zrezygnowanie, bo mi też kiedyś próbowali odmówić przyjęcia zgłoszenia awantury domowej, bo nie byłam w stanie podać dokładnego numeru mieszkania, w którym to się dzieje. Było to w mojej klatce, więc podałam swój adres, a dyspozytor kręcił nosem, żebym poszła i sprawdziła, które to mieszkanie. Powiedziałam, że boje się o swoje bezpieczeństwo, bo na klatce latały przedmioty wyrzucane z mieszkania. O ile dyspozytor był koszmarny, tak już sam partol bardzo porządny. Ostatecznie aresztowali agresywnego sąsiada.